Piłkarzom ponownie towarzyszyli kibice Zawszy. Zorganizowano wycieczkę autokarową dla bydgoskich fanów. Koszt wyjazdu wynosił 30 złotych. Zbiórkę kibiców wyznaczono na godz. 08:00, w dniu meczu, przed budynkiem teatru przy Al. Mickiewicza. Relację z tego spotkania opracowaliśmy na podstawie dość oryginalnego sprawozdania w „Żołnierzu Polski Ludowej”. Wyjazd odbył się w dniu meczu. Po dotarciu na miejsce ekipa bydgoska udała się na obiad do kasyna, po czym rozgościła się w budynku klubowym Olimpii. W oczekiwaniu na potyczkę ligową, obrońca Jarząbek ze skarbnikiem Zawiszy - Misiem grali w bilard, natomiast Rosiński, Góral, Kremplewski, Kwiatkowski i Pudłowski z pasją oddawali się brydżowi. Przed meczem, w szatni okazało się, że kierownictwo Zawiszy zabrało zbyt mało koszulek dla zawodników i trzeba było je pożyczyć od gospodarzy spotkania! Miejscowi zaatakowali od pierwszego gwizdka, lecz w 13 minucie Typek dostrzegł wybiegającego na czystą pozycję Szmyta i do niego zagrał dokładnie piłkę. Napastnik wojskowych pomimo, że był naciskany przez defensorów Olimpii, strzelił celnie do siatki obok interweniującego na przedpolu bramkarza. Bydgoszczanie zostali zepchnięci do defensywy i obrońcy oraz Rosiński mieli sporo pracy. W 44 minucie była szansa na podwyższenie wyniku, Pudłowski będąc sam na sam golkiperem gospodarzy okazji nie wykorzystał. W drugiej połowie początkowo obraz gry nie uległ zmianie. Raz po raz na bramkę Rosińskiego sunęły ataki miejscowych. Dobrze spisywali się obrońcy „wojskowych” skutecznie powstrzymując najgroźniejszego napastnika poznaniaków - Mariana Kaleta. Później gra się nieco wyrównała i wtedy gospodarze zaczęli „popisy" brutalności. Po jednym z ostrych zagrań i kopnięciu w kostkę, boisko musiał opuścić Frąckiewicz. Od 55 minuty Zawisza grał w dziesięciu. W 58 minucie bydgoszczanie reklamowali u sędziego niesłusznie ich zdaniem podyktowany rzut rożny. W tym czasie w kierunku bramki strzelił Domagała, a zdezorientowany Rosiński, tak niefortunnie interweniował, że upadającą przed nim piłkę skierował do siatki. Zrobiło się 1:1 i miejscowi z jeszcze większą energią zaatakowali grających w osłabieniu gości. Potem za problematyczne przewinienie Jarząbka (78 minuta) arbiter zarządził rzut karny. Kalet trafił w słupek, a Rozwadowskiemu, który chciał dobić jego strzał piłkę zdjął z nogi Kwiatkowski. W 81 minucie Rosiński interweniował w polu karnym i przewrócił się około 12 metrów od bramki, zawodnicy Olimpii trzykrotnie strzelali, lecz gol nie padł. Ostatnie z mocnych uderzeń (jego autorem był Kalet) odbił głową Kwiatkowski. Najlepsi w szeregach „wojskowych” byli wszyscy obrońcy oraz napastnik Typek. W drodze powrotnej, w autokarze Kwiatkowski i Bieńkowski zaintonowali piosenki. Po radosnych śpiewach, piłkarzy ogarnął sen.
|