1960: Zawisza - Arkonia Szczecin

Trener: Kristóf Scharle (Węgry).
Kierownik drużyny: Czesław Brzechwa.

Kristóf Scharle

1 - 1 (1 - 0)

Trener: Tadeusz Waśko.
Kierownik drużyny: Krzysztof Podgórski.

Tadeusz Waśko

Lech Pudłowski 13

1-0

Jan Więcław 49

Zapytany dzień przed spotkaniem o rezultat konfrontacji z Arkonią, trener Scharle w wywiadzie dla prasy powiedział: „Nigdy nie typuję wyników. Dla mnie najważniejsze jest, aby drużyna grała spokojnie i dobrze. O to będę tylko prosił zespół przed meczem". Tego spokoju zabrakło podopiecznym węgierskiego szkoleniowca. Mimo przewagi, „wojskowi” w tym ciekawym meczu tylko zremisowali. W 13 minucie Marciniak zagrał do Pudłowskiego, który mierzonym strzałem zdobył bramkę dla gospodarzy. Asystujący przy golu zawodnik Zawiszy po kilku minutach był zmuszony opuścić plac gry. Faul obrońcy Arkonii spowodował, że doznał kontuzji. Zastępujący Marciniaka Typek w 28 minucie podał do Pudłowskiego, a po strzale tego ostatniego piłka wpadła do bramki. Arbiter z Gdańska podjął błędną decyzję nie uznając gola. Jego zdaniem był spalony. W 44 minucie piłka uderzona przez Waligórę trafiła w słupek. Po wznowieniu gry Arkonia ostro zabrała się do odrabiania strat. Niecałe 240 sekund wystarczyło gościom, aby uzyskać wyrównanie. Lewoskrzydłowy Więcław uciekł Kremplewskiemu i trafił do siatki. Wybieg z bramki Rosińskiego nie pomógł, a raczej ułatwił zadanie piłkarzowi ze Szczecina. Potem atakowali „wojskowi”, ale za dużo akcji przeprowadzali środkiem boiska, co znacznie ułatwiło szczecinianom grę w defensywie. W 75 minucie kolejną porcją gwizdów obdarzony został sędzia Prejs. Tym razem nie dostrzegł (albo nie chciał dostrzec) ewidentnego faulu w polu karnym na Waligórze. Arbiter w istotny sposób wypaczył wynik tego spotkania. W Zawiszy nie było wyraźnie wyróżniających się piłkarzy.