1977/1978: Zawisza - Legia Warszawa

Trener: Wiesław Gałkowski.
Kierownik drużyny: Czesław Brzechwa.

Wiesław Gałkowski

1 - 0 (0 - 0)

 Waldemar Tumiński 

Krzysztof Lasoń 

Stanisław Sobczyński 52

Trener: Andrzej Strejlau.
Kierownik drużyny: Czesław Ciupa.

Andrzej Strejlau

Krzysztof Surlit 49

1-0

Debiut w Zawiszy: Andrzej Jędrzejczak. Z szumnych zapowiedzi bydgoskiej prasy w rodzaju: „Kazimierz Deyna poprowadzi Legię” nic nie wyszło. Legia zagrała bez Deyny, który był niedysponowany po meczu reprezentacji z Austrią. Ze względu na urazy w Bydgoszczy nie wystąpili również Lesław Ćmikiewicz i Tadeusz Cypka. Z kolei trener Gałkowski miał dylemat na kogo postawić w bramce. Brończyk, który zawinił przy utracie drugiego gola w meczu z krakowską Wisłą, nie był już pewniakiem. Ostatecznie szkoleniowiec gospodarzy zdecydował, że zagra Rudziński. Kontuzję leczył Nuckowski. Piłkarze Zawiszy, aby lepiej poznać rywala obserwowali spotkanie Legii z Panathinaikosem Ateny, rozegrane w środę, kilka dni przed ligową potyczką z bydgoszczanami. Bydgoszczanie odnieśli niespodziewane zwycięstwo nad czwartym zespołem ekstraklasy. Była to tym cenniejsza wygrana, bo odniesiona po raz pierwszy w historii, dopiero w 9 meczu między oboma zespołami. Do przerwy goście grali asekuracyjnie, stosując pressing, który utrudniał poczynania gospodarzom. Już w 7 minucie przyszły selekcjoner reprezentacji Polski - Franciszek Smuda wspólnie z Tumińskim nieprzepisowo powstrzymali Kuryłę i sędzia podyktował „jedenastkę”. Holewa z rzutu karnego trafił jednak w słupek! W 13 minucie po rzucie wolnym tego samego zawodnika głową strzelał Surlit, ale Sobieski obronił. W 27 minucie z wolnego uderzał świetnie przy słupku Jędrzejczak, lecz i tym razem golkiper przyjezdnych nie dał się pokonać. Później po błędach Smudy i Sobieskiego pustą bramkę miał przed sobą Stypułkowski, nie zdołał jednak opanować piłki. W 49 minucie padło rozstrzygnięcie. Surlit zdobył bramkę z bliskiej odległości po zagraniu Holewy prawie ze środka boiska. Goście przez kwadrans zrezygnowali z defensywy, dążąc do wyrównania, jednak ich akcje kończyły się na bydgoskiej defensywie. Nie umiejąc sobie poradzić z trudną sytuacją, zaczęli grać za ostro. W 52 minucie Kuryło sfaulował Sobczyńskiego, a ten nie czekając na reakcję sędziego, uderzył napastnika Zawiszy w twarz. Arbiter usunął legionistę z boiska, a goście grając w osłabieniu szybko zaczęli tracić siły. Przyjezdni mogli zdobyć jednego gola, gdy w 62 minucie piłka po strzale Barana trafiła w słupek.  Z bydgoszczan strzelali jeszcze: Holewa (z rzutu wolnego) - obronił Sobieski oraz niecelnie Surlit. „Całemu zespołowi Zawiszy należą się brawa za wspaniałą walkę i za to, że zachował spokój do ostatniego gwizdka, nie dając się sprowokować przeciwnikowi, który niezbyt godnie zachowywał się na boisku” - stwierdził dziennikarz „Gazety Pomorskiej”.